piątek, 16 lipca 2010

Adiosssss :)





Ok, żeby nie było. Upał mnie męczy, więc sam fakt, że wpis jest powinien wprawić Was w zdumienie. A tak srsly, to jutro wyjeżdżam i przez 2 tygodnie będę bezinternetowa (o tyle o ile, bo mam neta w telefonie :P) Rożnów wita (foto wyżej, domek Charlotte gdzieś po prawej stronie obrazka :P kawałek dachu, to pośrednio własność mojej eks przyjaciółki, jakkolwiek beznadziejnie to brzmi, bo co jak co, ale wierzę, że jak przyjaźń to po kres, więc jak się domyślacie historia jest fuckdługa :P) Zapowiada się ciekawie. Pierwszy tydzień pełen relaks, filmy, książki i święty spokój. Drugi tydzień już prawdopodobnie do spokojnych nie będzie należał. Przyjeżdża W. Będzie miał łódkę, więc żagle w górę, ahoj! W związku z przyjazdem (na tydzień) W. moja wątroba wpadła w panikę. Ja już sobie wyobrażam te ilości alkoholu, które w siebie wlejemy. Fakt, że W. dalej nie usłyszał "Q - the full fuckery. Unedited." aż prosi się o litr martini i połówkę. Taka nasza tradycja, że musimy zapić którąś naszą niespełnioną miłość (używam tu tego słowa wyjątkowo, jak na mnie, luźno). Może wpadną w międzyczasie inni znajomi. Się okaże.

Właśnie do mnie doszło, że nie chwaliłam się urodzinowymi prezentami. O dziwo, kabel od telefonu nie jest nawet MIA, więc macie niepowtarzalną szansę :P

1)Kwiotki:
- od wuja

- od kolegi z pracy, który samym gestem zrobił mi wielką niespodziankę :)

2) na własne życzenie, 2 pierwsze Twilighty, in inglisz :)


3)bransoletki. Śliczne, prawda? ;)


4) wspomniane wcześniej Martini


5)trochę kasy, za którą kupiłam już karnet na Coke Music Life Festival. Hello Muse, Hello 30 Seconds to Mars :) Can't wait :)



Aaaa, i sis w ramach prezentu urodzinowego wzięła mnie Shreka do kina, szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego, a tak w skali od 1 - 5 ledwie 3,75. Przed seanse nie mogłam się powstrzymać i kupiłam kubek. Sue me :P

Oprócz tego mój Edward nie jest już prawdziwym kocurem. We wtorek został oficjalnie kastratem. Biedactwo, cały wieczór było naćpane :P Dalej jednak niewymownie drze ryja jak czegoś chce. Przeważnie żreć :P


Ok, koniec pierdolenia. Życzcie Charlotte miłych wakacji :P


Continue reading...

środa, 7 lipca 2010

some bitching



Będzie trochę poetycko, bo czuje się jakbym wpadła w niebyt. Srsly, nie wiem co jest ze mną nie tak przez ostatnie kilka tygodni. Mam wyjebane na wszystko. No, na prawie wszystko. Do soboty mam wolne, więc odpoczywam, odsypiam i cholera jedna wie co jeszcze. Nie dzieje się zupełnie nic, więc potrzebuję pilnie drugiej połowy lipca. Potrzebuję wyjechać z Krakowa, bo chociaż kocham to miasto, to muszę kurwa się stąd wynieść raz na jakiś czas.

O meczu Charlotte wypowiadać się nie będzie, bo ją krew zalewa. O Eclipse a owszem, wypowiem się, ale wszyscy wiedzą jakie moje zdanie będzie :P Tak, oczywiście, że mi się podobało. Zapewne wybiorę się jeszcze raz, żeby na spokojnie obejrzeć, bez śmierdzącej laski obok mnie, która prawdopodobnie miała okres, a przynajmniej tak twierdzi mój zmysł węchu, nie wiedziała kompletnie o co chodzi (tutaj chciałabym wtrącić "Drogie nastolatki, książki nie gryzą, nie kopią ani nie szarpią za włosy [chyba, że jakąś książkę poleca Hagrid, ale nie sądzę, żeby ci nieczytający dopatrzyli się tutaj odwołania] dlatego bardzo proszę, zacznijcie czytać, nawet jeśli jest pozycja zawierająca 30 stron. I nie, instrukcja obsługi nowego mp3 nie zalicza się do książek." Amen) w całej sadze (bo jak już się domyśliłyście, nie czyta KSIĄŻEK!!!), więc co chwilę pytała koleżanki obok co będzie dalej. Pomijając fakt, że żadna z nich nie wiedziała czy film już się zaczął czy nie. Dopiero moje dosyć głośne "Tak, kurwa, już się zaczęło", które było poprzedzonymi cichszymi i mniej wulgarnymi aluzjami, że TO już film a nie zwiastun, je uciszyło. Na całe 10 min, bo potem musiałam kilka razy przymykać gówniarę, w połowie filmu wystarczyło już, że lekko przechyliłam głowę w jej stronę, od razu cichła. Lubię wiedzieć, że niektórzy się mnie boją :)

Zastanawiam się nad kolejnym kolczykiem. Ale na razie muszę przetrwać do września, bo z kasą będzie kiepściasto wybitnie, więc prawdopodobnie sprawię sobie go na gwiazdkę :P

I naprawdę genialny cover:



And btw - Go Spain ;)
Continue reading...
 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice