piątek, 30 marca 2012

Chuck: It's a bird! It's a plane! It's super-baby! Aw, are you sad? Are you gonna go fly home to your mommy? Jamie: No, I'm gonna walk away


Guess how's back?
Yep, me. Po tygodniowym pobycie na ziemiach nie polskich, powróciłam. Z tarczą i z babcią na tylnym siedzeniu. Po dziesięciu godzinach w samochodzie, kilku(nastu) przerwach na siusiu udało nam się dowieźć babcię na miejsce przeznaczenia (mieszkanie cioci). Cudem nad jakkolwiek-nazywającą-się-rzeką-w-Bayreuth było samo przekonanie babci, że powinna wracać do Polski. Zajęło nam to kilka dni, ale ważne, że się udało. Babcia co prawda już ma swoje teorie (pies cioci ma chore tylne łapy, a blok, w którym znajduje się mieszkanie niedługo się zapadnie), ale dajemy radę.

Z innych nowości - kupiłam bilet na OWF!! Linkin Park! Here i come! dobra wiadomośc jest taka, że moja BFF załatwiła sobie i mnie nocleg (może być awkward, bo nocleg jest u jej byłego chłopaka, który nieoficjalnie za mną nie przepadał), zła jest taka, że jedna z moich kumpel została na lodzie jesli chodzi o nocleg. Cóż, muszę stać się trochę bardziej egoistyczna. Nie mogę szukać i załatwiać wszystkim noclegu, a biorąc pod uwagę, że jest to weekend otwarcia Euro... enough said.

Ale zanim oddam się muzycznym orgazmom na stadionie znianwidzonej warszawskiej Legii (no offence to any of you, who are from stolyca), czeka mnie jeszcze jeden wyjazd. Wypada mniej więcej miesiąc wcześniej. Jadę na weekend away. W to samo miejsce, gdzie spędziłam sylwestra tylko w trochę większej ekipie. Mam nadzieję, że będzie równie naaaajs i może obejdzie się bez kaca. O to bym się nie obraziła.

Wracając do moich dwóch ulubionych, zdrowych obsesji. Wreszcie wzięłam się za One Tree Hill. Zwlekałam i zwlekałam, ale stwierdziłam, że skoro leci teraz finałowy sezon to mogę zacząć oglądać ze spokojnym sumieniem. Obecnie jestem w połowie 6 sezonu. I jak do tej pory jest best ever. Mały Scott jest super, prawie wszystko jest super. W zasadzie nie wiem czemu zwlekałam z tym serialem. I mean, come on. Znacie mnie. Muzyka, moda i sport. Trochę miłosnej dramy, słodki dzieciak. Czego chcieć więcej. Wiem czego, facetów biegających bez koszulek. Hello, have I mentioned koszykówka? Yep, Chad Micheal Murray i James Lafferty. I oto własnie składniki, które tworzą mój ostatni ulubiony serial. Do tego ostatnio doszła Sam, która wiąże się z innym serialem, który polubiłam.

Awkward. Nie spodziewałabym się, że kiedykolwiek coś co nadaje stacja MTV mi się spodoba, ale chylę czoła i nadaję Awkward place numero uno. Dziękuję.




Obsesja bumer 2. Jakbym chciała Wam pokazać moje ostatnie zakupy to trochę by to zajęło, więć ograniczyłam się do 2/3 tego co mam na sobie.

Kolczyk via H&M 15 zł + gratis flirt z Panem sprzedawcą. Ostatnio co prawda widziałam tam lepszego, ale jak na razie trafił mi się tylko raz. Moja ręka na tak samo moim czole bynajmniej nie ma jakiegoś głębszego przesłania artystycznego. Zasłaniam turbo pryszcza, który postanowił zadomowić się na środku mojego czoła i zawładnąć każdym jednym zdjęciem, które próbowałam zrobić.

Pierścionek, również via H&M - 10 zł. Polowałam na niego od dłuższego czasu, to znaczy odką zobaczyłam go na fashionliscie. W moim h&m go nie było, ale udało mi się go przy okazji dorwać w innym, mniej uczęszczanym. No hot guy this time. Od razu też pragnę Was przeprosić za jakośc zdjęć, gdyż obecnie znajduje się w pracy i jedyne czym dysponuje to kamera w moim laptopie (postanowiłam brać go ze sobą ze względu na regularne strajki komputera służbowego)

W gratisie możecie zobaczyć zajebisty kolor w jakim muszę spędzać około 160 godzin miesięcznie. I nie, nie udało mi się przyzwyczaić.




Continue reading...

piątek, 9 marca 2012

I do not fucking do cusual





Drogą losowania wybrałam najpierw wiadomości z koszyka: złe.
Z babcią (moją) (mieszkającą 800 km od nas, w Niemczech) jest coraz gorzej. Sama od kilkunastu lat, nigdy nie dała się namówić, żeby wrócić do Polski. Zapomina dni tygodnia, nie chce jej się jeść, przygłuchła... Jak widać nie jest dobrze, więc mua i mamua mua jedziemy w sobotę interweniować. Nie wiadomo dokładnie w jakim babcia jest stanie, nic nie wiadomo. Wersja optymistyczna jest taka, że babcia wraca z nami do PL, średnia taka, że uda nam się załatwić opiekunkę i zacząć załatwiać dom opieki, czarny scenariusz przewiduje, że niemiecka służba zdrowia/ubezpieczalnia/zus jest równie chujowy jak w Polsce i załatwimy jedno wielkie dymiące gówno. Zobaczymy, tak czy siak czeka mnie z mamą 1600 km w samochodzie, co średnio podoba się każdej z nas.


Teraz z bardziej pozytywnych spraw. Dochodzę do wniosku, że była szefowa mojej mamy (tak, ta która ją zwolniła) jest jebanym, jasnowidzącym, nienawidzącym mnie, czarcim pomiotem. To jest kurwa niemożliwe, żeby ona nie wiedziała jak wiele festiwali i koncertów chciałabym w tym roku obskoczyć. Zwłaszcza, że chwilę temu doszedł do tego grona Orange Warsaw z headlinerem w postaci Linkin Park! Kurwa! To od nich zaczęła się moja przygoda z cięższymi brzmieniami, więc jak mogłabym nie jechać? Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ceny biletów pozostaną tak samo przystępne jak w zeszłym roku (80 zł za dwa dni, 50 zł za jeden) i będzie mnie stać na to, żeby a)kupić bilet, b) kupić bilet pkp (chociaż tutaj mam nadzieję trafić na taniego "polskiego busa" lub też coś co brzmi podobnie, bo o ile się nie mylę to do Łodzi kursów z Krakowa nie ma, ale do stolycy już powinny być) c) znaleźć jakąkolwiek bratnią koncertową duszę d) znaleźć nocleg, chociaż tutaj prawdopodobnie będzie najmniejszy problem. Niestety po raz 3 będę musiała przecierpieć 1/2 dni w Warszawie, a jak wiadomo nie jest to moje ulubione miasto, zwłaszcza, żem z Krakowa. Czego się nie robi dla miłości. Chester, Mike... here I come (powstrzymam się tutaj od tego, co podsuwa mi mój mózg - dwuznaczności tego wyrażenia w języku angielskim).



Już czuję jak te piękne brzmienia z wielkich głośników rozwalają mi klatkę piersiową :)


Continue reading...
 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice