wtorek, 30 listopada 2010

Fuckhot Jared




To tyle co mam do powiedzenia na temat noqwego klipo-filmu.
I nie, nie liczę, ale jeszcze tylko dwa tygodnie!!!

Continue reading...

piątek, 26 listopada 2010

What the fuck is wrong with you people?!




Yep, still shitty.
Oglądam za to namiętnie Supernatural i wszędzie doszukuję się omenów apokalipsy. Sue me. Nie moja wina, że mam bujną wyobraźnię.
Poważnie zastanawiam się nad tym czy by nie zawinąć o Poznań w drodze do Warszawy (tak zdaję sobie sprawę, że to nie po drodze. Fakt, że moja licealna pani profesor od geografii dyktowała nam z rocznika statystycznego 76' ilość wyprodukawnych w tym roku śrubek lewo i prawoskrętnych nie czyni ze mnie geograficznego ignoranta). Jak będę miała kasę i dalej nie będę miała pracy to prawdopodobnie zjawię się w okolicach 11 grudnia. Wiem, że Marta na pewno jest z Poznania. Któraś jeszcze? Jak już robić tournee to po całości. Do szczęścia brakuje mi jeszcze tylko Wrocławia, Gdańska i Białegostoku. Anyway. Jak już będę miała konkrety to dam znać. Jeśli oczywiście będą chętne.

Spadła temperatura a wraz z nią śnieg, co wybitnie mi się nie podoba, bo jestem stworzeniem ciepłolubnym, więc obenie siedzę owinięta w koc z zieloną herbatą w ręku i ogrzewam się ogniami supernaturalnej apokalipsy.

Poza tym. Jestem zła. ok, to nie do końca poza tym, bo zła jestem przez ostatnie pół roku, ale nevermind. Kupiłam wczoraj od gościa aparat na allegro (bo na Jareda potrzebuję aparat do 5 Mpx, ja mam swój chujowy, 4letni, a reszta znajomych ma aparaty koło 7Mpx). Aparacik śliczny, niebieski, używany a owszem. Ale nie w tym sedno. Od dłuższego czasu jak płacę za coś na allegro to jeśli tylko sprzedający ma taką opcję to wysyłam kasę przez "płacę z allegro". Tak też zrobiłam tym razem. I co?
I jestem prawie pewna, że mój sprzedawca jest bezmózgim analfabetą. Nie dość, że jego antyortograficzne maile przyprawiają mnie o palpitacje serca to jeszcze koleś mówi, że w mailu wysyła nr konta, którego to numeru nie ma i jeszcze mówi, że on nie ma opcji "płacę z allegro" i nigdy z niej korzystał, więc czy mogłabym mu wyjaśnić na czym ona polega. Oczywiście wszystko było ujęte w mailu, który raził moje oczy błędami ortograficznymi i brakami znaków interpunkcyjnych, więc cholernie trnudo jest mi się domyślić co też autor miał na myśli. Mam nadzieję, że nie będę musiała interweniować przez allegro, bo 10 grudnia najpóźniej chce mieć ten aparat w moim własnym pokoju. Co by było jasne - dostałam z allegro potwierdzenie, że sprzedawca otrzymał moją wpłatę, więc what the fuck is going on?!


ku poprawie humoru:


Continue reading...

niedziela, 21 listopada 2010

Shitty week, more like shitty last six months.




Oficjalnie ogłaszam tydzień, który właśnie się kończy najgorszym tygodniem ever. We wtorek byłam już chodzącym epickim rowem mariańskim depresji. Dalej było tylko gorzej. W czwartek nastąpił chwilowy wzrost nastroju, jednak piątek ponownie sprowadził mnie w depresyjne kilimandżaro.

Ja się chyba nie nauczę tego, że znajomości zawarte na imprezie nigdy nie wyjdą poza daną imprezę. Choćby nie wiem jak były słodkie, urocze,piękoimienne, wysokie i wielkodłoniaste. Chwilowo jedyne co mi zostało po ostatniej to trzy malinkowe siniaki szyjne, które jak się przyjrzeć układają się w uroczą emotikonkę - :). Ot co, faceta nie zrozumiesz. I przysięgam, że jak od któregoś usłyszę kiedykolwiek, że to kobiety są niezdecydowane to rytualnie oderwę mu kutasa i będę nosiła na szyi jako amulet przed fiutami. Srsly.



Shitowy bilans tygodnia:

1) - 1 kot w obejściu
2) przynajmniej tygodniowy przymus noszenia szalików, golfów lub apaszek
3) ból karku (ja i moje *prawdziwy facet zaczyna się od metra osiemdziesiąt, kiedy ja sama mam ledwo 155*)
4) kryptyczne wiadomości tekstowe przez cały piątek
5) będzie czy nie będzie rzucać nożami pochodzące z klawiatury komórkowej Qtasa
6) Turboblachara, którą nie jestem ja działająca na nerwy każdemu oprócz wcześniej wymienionego Qtasa.
7) kłótnia z sis. Do tej pory nierozwiązana.

Fuck this week. Niech już się skończy. Aczkolwiek kolejny tydzień wcale nie zapowiada się lepiej, ale może obejdzie się bez tak drastycznych okoliczności. Pretty please.
Jedyne co obecnie sprawia, że jeszcze funkcjonuję jest fakt, że wydałam 130 zł na bilet + 50 na nocleg w warszawie (tutaj ponawiam moje zapytanie z poprzedniego posta - Czy którakolwiek z Warszawianek zechciałaby się spotkać z mała krakowianką?) i w zamian za te pieniądze zobaczę 30StM. Halleujah!

Dla niewiedzących - sarkazm jako mechanizm obronny Charlotte jest wszechobecny w tym poście. Sarkazm to jedyne co zawsze mi wychodzi.


Continue reading...

niedziela, 14 listopada 2010

Shitty shit




Nie lubię niedziel.

Zasadniczo nic się nie zmieniło. Dalej dół. Duży.

Btw... do mieszkanek stolycy. 14 -15 grudnia będę w Warszawie. Jakieś spotkanko dears?
Continue reading...
 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice