czwartek, 28 kwietnia 2011

Karma is unfuckingbelivable bitch




Yuhu. Oto mój setny wpis.
W sumie oprócz matur, coraz bardziej walącej się przyjaźni, karmy, która jest ostatnio uberbitch i chujowych terminów najbliższych festiwali muzycznych to nic się ciekawego nie dzieje.

Ok. Po kolei.
Matura. Polski - mogłobyć lepiej. Ale jak zawsze wyniki wszystko zweryfikują. Angielski? W zadaniach zamkniętych straciłam jak na razie 2 punkty. Oczywiście na gramatyce, no suprise here. Teraz wszystko zależy od mojej rozprawki. We wtorek o 16:45 ustny angielski.

Waląca przyjaźń? Straciłam już nadzieję, że z sis kiedykolwiek będzie tak jak dawniej. Nie widzę tego po prostu. Ona się zmieniła, ja pewnie też. Ale ja podobno wydoroślałam, a ona wydoroślała tylko w jednym kierunku. $$$. Próbowałam ratować to wszystko jeszcze weekendem w Rożnowie, ale skoro tam nawet nie mogłyśmy się "zregenerować" to nie widzę tego w ogóle.

Karma is a bitch? Oj, w moim wypadku to jest delikatnie powiedziane. Najpierw, w Rożnowie minęłam się z M. dosłownie o 30 minut. Ja wyjeżdżałam, on przyjeżdżał. Wczoraj dostałam zaprszenie na jego parapetówę. Oczywiście, zostałam poinformowana o tym tak późno, że nie dało rady zamienić się w pracy. Jak jeszcze się okaże, że W. nie robi imprezy, albo mnie na nią nie zaprosi, to się wkurwię.



Co do festiwali. Kurwa jego jebana mać! Miałam nadziję, że My Chemical Romance będzie na Coke'u, a nie na Orange Warsaw. Kurwa. Kto robi w ogóle festiwale w połowie czerwca?! Jak przynajmniej połowa studentów jest w samym środku piekła sesyjnego?! Ale powiedziałam sobie, że pojadę. Na pierwszy dzień tylko, bo w sumie MCR i Skunk Anansie to jest to, co najbardziej chce zobaczyć. Któraś Warszawianka chętna przenocować Olcię (bo jakoś nie jestem przekonana czy wyrobię się na ostatni pociąg), a jeszcze lepiej by było jakby ktoś w ogóle się wybierał na tą imprezę, bo jak na razie jestem all alone.


Continue reading...

wtorek, 19 kwietnia 2011

Fucking finally


Dadadaaaaaaaam.
Alleluja, święta się zbliżają, Olcia zrobiła zdjęcia zakupów :] Wiem, należy mi się nagroda :D
\
(tak, dalej się łudzę, że FF uraczą jakiś festiwal w Polsce tego lata)

Niestety jeden sweter nie został uwieczniony, bo oczywiście musiałam go zgubić po pijaku. Story of my life. A był taki uroczy :)

1. obiecane obcasy w kwiotki (street albo coś w tym stylu), coś w okolicach 100 zł



2. koturny, i Olcia ma 12 cm więcej :) allegro.pl Koturny miały frędzle, ale frędzle zostały obcięte :> 100 zł :)



3. spódniczka. H&M 40 zł :)



4. i 5. Sweter & szorty. SH. 6,10 zł :D




Chciałam wam jeszcze pokazać tonę moich nowych kolorowych lakierów do paznokci, ale ni chuj nie wiem dlaczego komputer odmawia odczytu ostatniego zdjęcia :(

Jeśli chodzi o to co u mnie. Nic specjalnego. A. się chyba przestraszył, bo ostatnio nawet w oczy mi się bał spojrzeć. Skoro wszyscy moi znajomi, którzy go znają mówią, że nie jest wart, to nie mam wyjścia, muszę przyznać im rację.

Z J. czeka mnie długa i powolna droga, bo koleś jest tak mega super akward, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Seriously, to ja jestem ta, której związki nie wychodzą i się na nich nie zna. Whatever.



Skończyłam nowy odcinek GG, biorę się za jakąś naukę :))



I co by nie było, że Jareda brak. Speszjal for you know who you are :)

Continue reading...

wtorek, 5 kwietnia 2011

Karma is a bitch


Very important edit - nowe wideo 30STM, spacjalnie dla Marteniczki :)





Trzeci raz się zabieram do pisania tego posta. Zawsze coś. Teraz mam jeszcze chwilę zanim będę musiała uciekać do miejsca pełnego jakiejś zagranicznej młodzieży (czyt. mam grupę w hostelu). Ale stwierdziłam, że skoro Alter Art łaskawie podał line up Main Stage na pierwszy dzień CLMF to i ja mogę cosik napisać.

Zasadniczo dostałam w zeszły piątek zwrot podatku, co poskutkowało 2 parami butów, sweterkiem, spódniczka i toną kolorowych niepotrzebnych mi kosmetyków, ale za to o ile jestem szczęśliwsza. Postaram się jutro zrobić foty i powrzucać co nie co z ostatnich zakupów, macie w końcu jeszcze obiecane poprzednie obcasowe kwiatki :)

Niestety Olcia wzięła się za siebie, odebrałam indeks, co umożliwiło mi reaktywowanie karty bibliotecznej, więc pisze pracę ostro. W przerwach powtarzam do poprawy matury i myślę o niebieskich migdałach.

Życie osobisto/przeciwnopłciowo/towarzyskie w skrócie:
A. dostał opierdol. Połączenie mnie i tequili najwyraźniej skutkuje ogromną odwagą, więc 1,5 tygodnia temu zjebałam chłopaka na czym świat stoi. Kolacja? Kino? Na razie czekam na telefon... Ja się więcej u niego nie pojawię. Powiedziałam co myślę, teraz czas na jego ruch. A fakt, że prawdopodobnie mój okres jest zsynchronizowany z nieobecnością jego współlokatora pozostawię bez komentarza. Karma is a bitch. Okazalo się też, że do zestawu w gratisie przewidziana jest sąsiadka mojego kumpla, która planuje przelecieć (jej słowa, nie moje) A. Mojej sytuacji wcale nie poprawia fakt, że laska jest striptizerką. Mi to absolutnie by nie przeszkadzało, że w kwestii figury jestem na straconej pozycji. God damn.



J./kumpel z uczelni. Tutaj dalej mam konkretny kocioł. Nie wiem już czy mi się coś nawkręcało, czy on naprawdę coś? Dziś za to dałam mu do zrozumienia, o wiele subtelniej niż osobnikowi wyżej, że wolę jak facet przejmuje inicjatywę. Srsly, gdzie się podziali starodawni mężczyźni? Ja zdecydowanie wolę takich.

Problem pojawił się też znów z przyjaciółką. Chociaż inaczej, problem istnieje od sierpnia, pod koniec listopada miał swoje apogeum. Pod koniec grudnia został zakopany milimetr pod ziemią, a teraz znów się wynurzył. Cóż, zobaczymy co gwiazda pokaże w piątek, chyba to będzie mój ostateczny termin, bo odwlekam i odwlekam z nią tą rozmowę.


Continue reading...
 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice