Po koncercie. Olcia chwilowo straciła sens życia. Co do koncertu odczucia mam mieszane. Jared, jak na estradowe zwierzę przystało dał czadu, za to moim zdaniem, nie popisali się organizatorzy. Biletów od miesięcy nie było, a połowa płyty pusta?! Seriously? Alter Art robi open'era i coke'a, a nie może zrobić jednego koncertu? Ehh... Do tego wrzeszczące szestanstki, którym prawdopodobnie bardziej od muzycznego orgazmu jakim jest 30StM w wersji live, wolą jaredowy orgazm. Nie, żebym miała im to za złe, bo w pełni rozumiem potrzeby ich organów rozrodczych, ale pomimo wszystko. Średnia wieku mnie nie zadowoliła. PKP również nie. 90 minut sterczenia na dworcu centralnym nie należy do moich ulubionych zajęć. Siedzenie w przejściu między wagonami również. Jednak byłam mile zaskoczona, kiedy okazało się, że gentalmani jednak istnieją. I to nawet 2 w jednym wagonie. Najpierw jeden łaskawie użyczył mi kawałka swojej torby, bo ja na swojej nie miałam jak usiąść, a potem inny miły pan stwierdził, że on już się nasiedział i żebym się z nim miejscem zamieniła, on sobie teraz postoi.
Dla ciekawych zdjęcia z koncertu na FB.
Mój mini Poland trip zawocował 2 klubowymi spotkaniami. Z Martą w Poznaniu, a potem z Flukiem w stolycy. Nie muszę oczywiście dodawać, że obie są freaking fantastic :) Marta dokładnie taka jaką sobie ją wyobrażałam :):D, a u Fluka zaskoczył mnie jedynie głos. Sama nie wiem czemu :)
Chwilowo, dłuższochwilowo, jeśli mam się wdawać w szczegóły nie posiadam domowego dostępu do internetu. Co sucks balls very much. Więc kradnę internet gdzie mogę. Chwilowo korzystam z przerwy między zajęciami i kradnę uczelniany internet. Stały, domowy dostęp do cywilizacji uzyskam prawdopodobnie już w nowym roku.
Prezenty świąteczne zakupione. Zostało tylko kilka drobiazgów. God bless allegro :)