piątek, 9 marca 2012

I do not fucking do cusual





Drogą losowania wybrałam najpierw wiadomości z koszyka: złe.
Z babcią (moją) (mieszkającą 800 km od nas, w Niemczech) jest coraz gorzej. Sama od kilkunastu lat, nigdy nie dała się namówić, żeby wrócić do Polski. Zapomina dni tygodnia, nie chce jej się jeść, przygłuchła... Jak widać nie jest dobrze, więc mua i mamua mua jedziemy w sobotę interweniować. Nie wiadomo dokładnie w jakim babcia jest stanie, nic nie wiadomo. Wersja optymistyczna jest taka, że babcia wraca z nami do PL, średnia taka, że uda nam się załatwić opiekunkę i zacząć załatwiać dom opieki, czarny scenariusz przewiduje, że niemiecka służba zdrowia/ubezpieczalnia/zus jest równie chujowy jak w Polsce i załatwimy jedno wielkie dymiące gówno. Zobaczymy, tak czy siak czeka mnie z mamą 1600 km w samochodzie, co średnio podoba się każdej z nas.


Teraz z bardziej pozytywnych spraw. Dochodzę do wniosku, że była szefowa mojej mamy (tak, ta która ją zwolniła) jest jebanym, jasnowidzącym, nienawidzącym mnie, czarcim pomiotem. To jest kurwa niemożliwe, żeby ona nie wiedziała jak wiele festiwali i koncertów chciałabym w tym roku obskoczyć. Zwłaszcza, że chwilę temu doszedł do tego grona Orange Warsaw z headlinerem w postaci Linkin Park! Kurwa! To od nich zaczęła się moja przygoda z cięższymi brzmieniami, więc jak mogłabym nie jechać? Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ceny biletów pozostaną tak samo przystępne jak w zeszłym roku (80 zł za dwa dni, 50 zł za jeden) i będzie mnie stać na to, żeby a)kupić bilet, b) kupić bilet pkp (chociaż tutaj mam nadzieję trafić na taniego "polskiego busa" lub też coś co brzmi podobnie, bo o ile się nie mylę to do Łodzi kursów z Krakowa nie ma, ale do stolycy już powinny być) c) znaleźć jakąkolwiek bratnią koncertową duszę d) znaleźć nocleg, chociaż tutaj prawdopodobnie będzie najmniejszy problem. Niestety po raz 3 będę musiała przecierpieć 1/2 dni w Warszawie, a jak wiadomo nie jest to moje ulubione miasto, zwłaszcza, żem z Krakowa. Czego się nie robi dla miłości. Chester, Mike... here I come (powstrzymam się tutaj od tego, co podsuwa mi mój mózg - dwuznaczności tego wyrażenia w języku angielskim).



Już czuję jak te piękne brzmienia z wielkich głośników rozwalają mi klatkę piersiową :)


8 komentarze:

amolko1 on 9 marca 2012 08:32 pisze...

Ehh jedź na te wszystkie koncerty, to przynajmniej relacje sobie poczytam, bo ja to niekoniecznie w tym roku gdziekolwiek...

amolko1 on 9 marca 2012 08:53 pisze...

Mnie najbardziej tego RHCP szkoda, ale ceny powalają, więc nic z tego. A na Openerze póki co nic mnie nie zwaliło z nóg, więc nie ma tragedii.

Kićka on 9 marca 2012 09:06 pisze...

Nie chcę Cię martwić, ale OWF zbiega się w tym roku z imprezą otwarcia Euro, więc a) z przejazdami może być kiepsko, b) w Warszawie będzie sajgon większy niż zazwyczaj. I polskibus z tego co wiem już zaczął sprzedawać na ten termin bilety, więc w sumie ostatnia chwila, żeby się poważnie zainteresować :/
Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie sytuacji z Babcią, mi to brzmi jak alzheimer, moja babcia miała i ciężko było - zamieszkała z nami, ale pod koniec wzięłyśmy jeszcze do niej opiekunkę, bo nie mogła nawet na chwilę zostać sama w domu - zapominała zakręcić gaz w kuchence na przykład, a jak upadła i złamała rękę to gips tak ją irytował, że go sobie jeszcze świeżego, w nocy, za pomocą metalowego pilnika do paznokci zdłubała z ręki. No i ciągle pytała jaki jest dzień i gdzie są wszyscy, zmarli mieszali jej się z żywymi... no, takie historie... Bądźcie silne, bo to trudne, a mama na pewno będzie potrzebowała Twojego wsparcia...

Μαγδαλενα on 9 marca 2012 11:20 pisze...

3mam kciuki,zeby sprawa z babcia skonczyla sie pozytywnie!
no i oczywiscie za koncerty rowniez:)

Martyna on 9 marca 2012 19:30 pisze...

Oby z babcią wszystko dobrze było:)
I zapraszam do nowej zabawy-szczegóły u mnie:)

Atrevete on 9 marca 2012 22:28 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Atrevete on 9 marca 2012 22:30 pisze...

Czarny scenariusz nie wchodzi w grę. O niemiecką służbę zdrowia nie musisz się martwić. Moja ciocia długo chorowała (nowotwór z przerzutami) i miała świetną opiekę. Chciała wrócić do Polski, ale na miejscu miała lepszych specjalistów... Sama nie wiem co by było dla Was w tej sytuacji najlepsze.

Wieeeeeele lat temu zakochałam się w kawałku "Faint", a potem w pozostałych kilkudziesięciu utworach LP. Koleżanki słuchały hip hopu (no dobra, ja też przez to kiedyś przechodziłam :P), mama nienawidzi ciężkich brzmień, więc "Meteory" zawsze słuchałam z tatą w aucie, na full :). Po przeczytaniu Twojego posta włączyłam DVD z koncertem "Road to Revolution", na pewno go kojarzysz. Uwielbiam spokojny początek "Leave out all the rest" w tej wersji, "Numb" też jakoś lepiej brzmi. Już przy czwartym kawałku "Given up" zdarłam sobie gardło, a Chris nadal dawał radę i trzymał się dzielnie do samego końca. Facet ma nieprawdopodobny talent! Na końcu podczas "Bleed it out" zwykle ledwo oddycham... :)
Jeśli jakimś cudem znajdziesz kasę koncert, ale nie będziesz miała towarzystwa, to pojadę z Tobą :) Co tam pojade, pójdę pieszo do tej zaplutej stolicy (mój dziadek podobno kiedyś wracał z Wawy do Łodzi po jakiejś imprezie, nie wiem ile w tym prawdy)! Mogę spać nawet pod Kolumną Zygmunta.

słodko_gorzka_magdalenka on 11 marca 2012 17:15 pisze...

Oby z babcią wszystko było ok. I oby dała się namówić na powrót do PL ...

Prześlij komentarz

 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice