niedziela, 12 lutego 2012

"Wow. Sitting on your hands doesn't work at all when your best friend calls you a whore to your face. Who knew?"





Wiecie ile zajmuje kiedyś najlepszej przyjaciółce odpisanie na maila, w którym wylewałam swoje żale i tłumaczyłam dlaczego mam na nią wyjebane? Półtora jebanego miesiąca. Jestem taka zła, że gdybym mogła to bym ją skrzywdziła. A zaczynanie maila "Przepraszam, że dopiero teraz odpisuje, ale szczerze mówiąc nie miałam wcześniej na to ochoty..." Oczywiście słowa kompletnie wyrwane z kontekstu, więc mają o wiele większy wydźwięk niż powinny mieć, co jednak nie zmienia faktu, że po samym wstępie miałam ochotę wstać i rozpierdolić mój telefon (na którym czytałam maila). Dalsza część to oczywiście blablabla, wymówki, blablabla, jedno przepraszam i oczywiście wyrzuty. No kurwa. Ja wiem, że nie tylko ona jest winna, ale zdecydowanie wygrywa 70% do 30%. Chwilowo staram się nie odpisywać na gorąco, bo przecież bym ją mailowo zmiażdżyła. Ja i moje urażone uczucia to nie jest najlepszy sposób na odpisywanie na emocjonalne maile. Fuck her. Odpisze jak przejdzie mi żądza mordu.

Teraz z przyjemniejszych rzeczy. Byłam w środę u fryzjera. Musiałam coś zmienić na mojej głowie, bo chciało mnie rozerwać od środka z braku włosiastych zmian (nie, żeby moje rudości mi się znudziły). 2 h siedzenia w fotelu mojej ulubionej i jedynej fryzjerki (od 10 lat) i oto jest efekt. Włosy są bardziej marchewkowe i będą blond końcówki. Władca moich włosów stwierdził, że lepiej najpierw je rozjaśnimy, a potem farba na końcówkach się zmyje i będzie tak jak będę chciała :) Przez chwilę byłam nawet ultra blond, po dłuższym zastanowieniu, jak już będę się starzeć to źle mi w blondzie nie będzie.





Z innych dobrych wiadomości za tydzien o tej porze prawdopodobnie będę już wyleczona z kaca jaki czeka mnie w trakcie mojej wizyty w stolicy wielkopolski. Wyjeżdżam czwartek/piątek, wracam niedziela/poniedziałek. Kawa z Marteniczką, impreza urodzinowa mojej Ann, takie są plany. Nie jest źle, a będzie jeszcze lepiej. Do tego we wtorek prawdopodobnie czeka mnie kolejny melanż. Co budzi obawy mojego żołądka, ale wytrzymywał już gorsze rzeczy (na przykład trzy tygodniowe chlanie dzień w dzień, teraz jak sobie o tym pomyślę, to nie ma czym się chwalić, ale wspomnienia zostaną).




9 komentarze:

Μαγδαλενα on 12 lutego 2012 22:50 pisze...

ale fajna marchewa!!! pokaz tez twarz :)

amolko1 on 12 lutego 2012 22:58 pisze...

Taaa, tyle że ja wypłatę dostanę pierwszego...

Dorota on 13 lutego 2012 01:51 pisze...

Świetny kolor. :) Ja czekałam na wiadomość od niby przyjaciółki aż 3 miesiące. Nie zawracaj nią sobie głowy. ;)

ilona on 13 lutego 2012 08:34 pisze...

świetny kolor, taki chciałam mieć, ale wyszła chujnia i zamalowałam na ciemno...

amolko1 on 13 lutego 2012 09:43 pisze...

No niby idą, ale ciężko mi się żyje z myślą, że nie stać mnie na nic:)

Marta on 14 lutego 2012 19:16 pisze...

wow ale masz marchewe fajna:) zawieszam nadawanie na jakiś czas ale zaglądać będę hej!

Anonimowy pisze...

Osz żesz kuźwa !!! ja na śmierć zapomniała :( wybacz, proszę ! co za bitch ze mnie ;/
Kochana ! ja w piątek jestem dostępna po 17 ! jebane nadgodziny ;/ daj znać czy jakoś się da radę zobaczyć :)
Hmmm ... ja ostatnio nie mogę się dogadać ze swoją przyjaciółką. Póki co daję sobie na wstrzymanie, bo w przeciwnym razie ze złości rozniosłabym ją w pył ;/

amolko1 on 15 lutego 2012 19:47 pisze...

O kurka jasna, niedobrze... Oby mama coś znalazła, trzymam kciuki!

Dorota on 15 lutego 2012 19:54 pisze...

A bo to trudno tak ocenić jak się nie zna. ;) Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia od lat i to tak wygląda jakby każdy pochodził z innej planety. Póki co spróbuję z nim spokojnie porozmawiać, jeśli będzie nadal uparty wycofam się. Dlaczego tylko ja mam iść na kompromisy. ;)

Prześlij komentarz

 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice