wtorek, 3 sierpnia 2010

Charlotte is back ;)


Charlotte is back. Wypoczęta, ale tak tylko mniej więcej. Zbyt duże ilości alkoholu nie wpływają pozytywnie na stan relaksu.

W dużym skrócie - M. nie było, co oznacza prawie totalny brak interakcji z płcią przeciwną. M. siedzi/ał w Barcelonie, ale z tego co wiem to jakoś na dniach miał wracać. Anyway. Pijana Charlotte to głośna Charlotte, a do tego fuckwielkie ilości alkoholu pochłaniane przez mój krwiobieg powodują brak filtra na trasie mózg - usta. Co zaowocowała grupową dyskusją na temat spotkania moich dolnych części ciała z dolnymi częściami ciała M. Nie, M. jak wspominałam nie było przy tej dyskusji. W sumie to mam na to wyjebane ;).

Drugi problem K. Seriously, chłop ma jakąś zaporę mózgową. Nie dochodzi do niego NIE! Po raz bazilionowy próbował mnie przekonać do sexu. Po raz trzeci, żeby było między nami coś więcej niż kumpel-kumpela. Over my dead body. Do tego dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na jego temat. Z kilku różnych źródeł. W sumie powinnam się była tego domyślić, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, że poziom jego paranoi jest aż tak wysoki. Okazało się, K. przypierdolił mocnym fochem, kiedy to ja i M. (jego do chuja świętego przyjaciel!) bawiliśmy się w doktora na imprezie. Po prostu świetnie! Okazało się również, że wcale nie byliśmy z M. aż tak sprytni jak to nam się po pijaku wydawało :P Ale nevermind.

Wakacje, jak to wakacje nie mogą obejść się bez jakiegoś really fuckery z mojej strony. Do mojego W. przyjachała jego kumpela, z którą ja strasznie się lubię, ale jakoś nigdy nie mamy okazji się zobaczyć. Przeważnie widzimy się na imprezach naszych wspólnych znajomych. Wszystko byłoby w porządku, gdyby E. nie przyjechała ze swoimi znajomymi. Właściciel i DJ klubu, w którym kiedyś pracowała. Aż mi się wierzyć nie chce, że ktoś kto ma na głowie cały klub ma w niej aż taką próżnię i naprawdę myśli, że zaimponuje mi sam ten fakt. Taaa, ale przynajmniej mam darmowe drinki i miał mnie kto odprowadzić do domu, bo jak się domyślacie ledwo się na nogach trzymałam. Nie, żeby to dziwne było.

Zapewne jeszcze coś chciałam napisać, ale jak zawsze wyleciało mi z głowy.

Żeby nie było, że żłopałam alkohol całe dwa tygodnie to macie dowody, że wypoczywałam na łonie natury - motylek, i tak ta kłoda, na której owy motyl spoczywa to moja prawa kończyna dolna ;)



i sikorek, który stwierdził,, że spanie pod dachem jest o wiele lepsze od spania na deszczu ;)



a tu nie pamiętam czy starałam się uchwycić dwa dzięcioły czy dwie wiewióry ;)

7 komentarze:

Marta on 3 sierpnia 2010 20:55 pisze...

no to się działo:)

magdalena on 3 sierpnia 2010 22:00 pisze...

nudno nie było ...

bzu on 4 sierpnia 2010 00:48 pisze...

to jest sikora ptak to małe?:D jezu ja kce na imprezee...

Μαγδαλενα on 4 sierpnia 2010 11:39 pisze...

działo sie, działoo :)

paula1988 on 4 sierpnia 2010 23:37 pisze...

zazdroszczę Ci takiego bezkarnego żłopania alkoholu;)

Martyna on 5 sierpnia 2010 21:43 pisze...

W końcu jesteś:))
Muszę Ci się pochwalić-zaczęłam czytać "Zmierzch";)

Martyna on 7 sierpnia 2010 20:27 pisze...

Przeczytałam pierwszą część i mi się spodobała,czekam aż mi kolega pożyczy drugą:)
A jakiej pracy szukasz??

Prześlij komentarz

 

Ginger-Charlotte Copyright © 2009 Designed by Ipietoon Blogger Template In collaboration with fifa
Cake Illustration Copyrighted to Clarice